Jest wieczór. Teraz zaczyna się o zdecydowanie zbyt wczesnej godzinie. Ale i tak robię jeszcze kawę, zanim siądę do komputera. Zaczynam ten tekst kilkakrotnie. Odrywam się do szukania jeszcze czegoś w Internecie, rzucam pisanie na rzecz głupiego krzątania się. Zbieram myśli. I właśnie to uświadamia mi, że nie tutaj leży problem. Moim najważniejszym zadaniem teraz jest jak najlepsze wyrażenie swoich przemyśleń. Co, jeśli musiałabym się starać, by w ogóle móc cokolwiek powiedzieć?

Amnesty International (AI), organizacja walcząca o przestrzeganie praw człowieka, zaledwie trzy lata temu – w 2015 roku – określiła poziom ich przestrzegania na świecie jako najniższy możliwy. Co to właściwie oznacza?

60 mln ludzi zmuszonych do mieszkania poza własnym domem.
19 państw, które popełniło zbrodnie wojenne.
– Niesprawiedliwe procesy sądowe w ponad połowie badanych krajów.

Z tymi sytuacjami niemal zawsze idzie w parze łamanie prawa do wolności słowa. Trzy lata temu, AI wyliczyło, że taka sytuacja miała miejsce w 123 państwach. Czyli na świecie zostaje 71 państw, gdzie nie doszło do takich przypadków. Sama Europa liczy 46 państw – co z pozostałymi kontynentami?

Problem okazuje się bliższy i ważniejszy, niż odczuwamy to na co dzień.  Faktycznie dotyczy to przeważającej większości świata. Od lat wskazuje się na to, że wolność myśli i słowa łamana jest u naszych wschodnich sąsiadów – na Białorusi i Ukrainie. AI uznało, że stało się to również w zeszłym roku w Polsce. Te słowa nie mają jednak oceniać jakiejkolwiek sytuacji politycznej. Nie na nasze siły mierzyć się z całym światowym kryzysem – to nie jest rola jednostki. Chodzi raczej o działanie pokroju gorącej kawy w zimny wieczór: zadanie proste, ważne i moje własne. I pobudzające. Ono wynika z odpowiedzi na to, jak ja korzystam z mojego własnego prawa do wolnych myśli, słów i sumienia?

Trudna, poważna sprawa, prawda? Uprośćmy ją trochę. Przykładowo dla mnie dużo jaśniejsze są chociażby moje prawa jako czytelniczki miejskiej biblioteki. Mam prawo wziąć na raz co najwyżej pięć książek, zatem starannie sprawdzam, na jakich tytułach mi zależy. Korzystam też z tego, że to samo prawo przysługuje mi w innej filii, więc plan na czytanie rozbudowuje się.

O ile ważniejsze od takich drobnych, codziennych moich praw jest swoboda myślenia i wyrażania tych myśli? Ale czy kiedykolwiek zaplanowałam sobie, nad czym powinnam pomyśleć? Jaki problem rozważyć, niekoniecznie ten powszedni? Czy potrafię powiedzieć, jaki sposób myślenia tak naprawdę wybieram i co go kształtuje?

Biegnie niestrudzenie ku końcowi rok 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Wzbudził jakieś przemyślenia? Kilka na pewno. Odświeżył też wiedzę, która przecież jest dla myśli najlepszą pożywką. Pozwolił docenić prawa proste i najważniejsze. Dostrzec je w kontekście tak dojmującego ich braku: 123 lat naszych zmagań z wrogim zamysłem zaborców (te współczesne 123 państwa, gdzie wciąż zniewala się słowo…).

Więc może warto zachować w sobiez niego chociaż jedną refleksję: gdy tyle lat walczono, by móc po polsku myśleć, czemu teraz takczęsto godzimy się, by po polsku tylko mówić?

pwd. Agata Świątek

#myślsamczłowieku

Nie wybieraj. Miej własną opinię. #myślsamczłowieku#ZlotBratnichDrużyn2019#wykus

Opublikowany przez Zlot Bratnich Drużyn Wykus Czwartek, 29 listopada 2018